środa, 28 listopada 2012

Siedzę w domu i .. coś robię


Czyli co można robić w czterech ścianach nie zaliczając dnia do straconych.

Wiosna i lato to pory roku niesprzyjające domatorstwu. Jednak gdy tylko temperatura spada poniżej 10 stopni, czyli ja wyjmuję kożuch :), przesiadywanie w domu staje się dla mnie spełnieniem marzeń. Żeby jednak nie było – nie przychodzę, wyjmuję chipsy i pstrykam pilotem od telewizora czekając na najnowszy odcinek Kardashians. O nie!

Dom, mieszkanie, 4 kąty, choćby nie wiem jakich były rozmiarów są polem do popisu dla wielu aktywności. Nasze mieszkanko za duże nie jest, więc raczej nie potańczymy we dwójkę w DanceCentral. Ale i tak możliwości wiele.

Od zawsze uwielbiałam puzzle, niezależnie od tego czy układałam widoczek (traktowany zawsze jako trudniejszy względem innych układanek) czy Kubusia Puchatka i Kłapouchego, nieważne czy sztuk jest 100 czy 1000. To jest zawsze taki sam fun.

Rumikub jest podobny do scrubble, opiera się jednak na liczbach. Dla mnie dużo przyjemniejsze spędzanie czasu niż układanie słów.

Gdy Rafał ma czas i ochotę – namawiam go na grę w karty: nieważne czy to tysiąc, czy brydż (na sucho niestety, bo we dwójkę).

Do winka lubimy pośmiać się przy tabu. Gra jest fenomenalna. Jedna osoba ma za zadanie naprowadzić swoją drużynę na hasło nie używając słów wymienionych pod hasłem. Ubaw po pachy!


Jeśli nikt nie chce ze mną pograć – niestety czasem tak się zdarza :), zabieram się za swoje własne przyjemności. Piekę coś słodkiego, rozwiązuję sudoku lub krzyżówki albo sięgam po książkę. A tych ostatnio mi się nazbierało i muszę nadrobić zaległości. Na szczęścia pora roku temu sprzyja.

Obecnie jestem na etapie czytania Nielegalnych, książki opisującej Włochy, a w między czasie mój ulubiony Coben wydał kolejną pozycję (muszę się w nią jak najszybciej zaopatrzyć).

Niedawnymi moimi wyczynami kucharskimi były jagodzianki, tarta malinowa i ciastka czekoladowe (na które przepis podała mi moja 14-letnia siostra!! )



Jak mam za dużo energii, a ujścia jej brak – odpalam gry na kinecta, Dance Central lub Kinect Adventures i po godzinie opadam z sił.


Zawsze też mogę zrobić coś własnego – ostatnio album dla mamy i pocztówki urodzinowe. Chciałabym jeszcze zrobić ozdoby świąteczne i obraz (akurat znalazłam wolne miejsce w mieszkaniu :) ). Zdolności plastycznych u mnie brak, więc to będzie duże wyzwanie!

A niedawno zakupiona płyta Janis Joplin przywołuje ciepłe chwile i nastraja do twórczego działania. Przynajmniej mnie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz