Moja przygoda z gotowaniem jest w
fazie początkowej, czego nie ukrywam, ale co wcale nie przeszkadza mi, a wręcz
działa dopingująco w rozwijaniu swoich zdolności kulinarnych. Poza tym, a
właściwie przede wszystkim uwielbiam jeść. W szczególności słodkości :)
Kiedyś przez przypadek trafiła na
amerykańską wersję MasterChef. Tak mnie wciągnęły przygody kucharzy-amatorów,
że obejrzałam w całości obie serie (i ciągle nie nudzą mnie powtórki na TLC) i
z niecierpliwością oczekiwałam wydania polskiego. Doczekałam się i tak od
jedenastu niedziel od 20.00 jestem niedostępna dla wszystkich, ponieważ ogląda
polską edycję MasterChef.
Czytając o uczestnikach,
natrafiła na blog Kingi. Tak mnie urzekł jej tort dla dziewczynki , że jestem teraz wierną czytelniczką jej przepisów, a powoli staję się również
ich odtwórczynią :). Jednemu wypiekowi postanowiła dać szansę. Było warto. Ciacho wyszło pyszne, z
każdym kolejnym podejściem jeszcze lepsze. Chodzi oczywiście o ciasto jogurtowe z owocami. Należy jednak nic w nim nie zmieniać. A na pierwszy ogień
zmieniła prawie wszystko (inny jogurt, cukier brązowy, inne owoce,
nieprzesianie mąki) i wyszedł zakalec. Postępując zgodnie z wskazówkami w
przepisie, uzyskałam lekkie, mięciutkie ciasto, które zniknęło szybciej niż się
studziło :)
A kiedyś zrobię tęczowy tort urodzinowy..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz