Na weekend
mieliśmy sporo planów, z tego wszystkiego wypalił jeden – miejsce zamieszkania.
Ale na szczęście nie zostaliśmy w naszych czterech ścianach. W sobotę, kiedy
temperatura wynosiła w końcu 30 stopni, wyskoczyliśmy do Żelazowej Woli. Trasa
(na Sochaczew) była spokojna, zajechaliśmy radośni.
Park dosyć mały, ale wspaniały
–czyściutki, wszędzie w ziemi były głośniki, z których wydobywała się muzyka
Chopina, staw, ławeczki, kawka, lody – niby 40km od Warszawy, a spokój bił z
każdego drzewa.
p.s. Naprzeciwko parku jest
restauracja Magdy Gessler „Polka”. Jedzenie bardzo dobre, obsługa w porządku
tylko był jeden mankament – wyłączona klimatyzacja. Wszyscy się pocili - dziwne,
że obsługa nie. Nawet jeden starszy Pan uczestniczący w uroczystej rodzinnej
kolacji, miał rozpiętą całą koszulę, wyglądało to fenomenalnie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz