Jadąc do Rotterdamu,
przeczytaliśmy że jest to miasto portowe, zbudowane w większości w latach
60tych, w którym Starówka została całkowicie zburzona w czasie Drugiej Wojny Światowej.
Spodziewaliśmy się drugiej Gdyni,
która nie przypadła nam do gustu, miasta typowo przemysłowego.
Jak się okazało- myliliśmy się. I
to było cudowne. Rotterdam to przepiękne miasto położone na wyspach, gdzie za
każdym rogiem czai się niesamowita rzeźba, budynek czy knajpka. Zabudowa
miasta, pomimo że nowoczesna, ma w sobie duszę i klimat, wszystko jest ze sobą
powiązane. Brak zwykłych blokowisk. Wszyscy biegają, jeżdżą na rowerze, rolkach
lub uprawiają sporty grupowe (widzieliśmy pilates i jedną ze wschodnich sztuk
walki, na których się nie znam więc nie podejmuję się określić). Cudo, cudo,
cudo. Byliśmy tylko jeden dzień, na pewno przyjedziemy na dłużej. Myślałam, że
Amsterdam jest wyjątkowy. Nie tylko on..
A to, co warto szybciochem
zobaczyć (z tego co my widzieliśmy, a było tego raczej niewiele jak na
możliwości miasta wg mnie) to najstarszy kościół z pomnikiem Erazma, domy
sześciany z ołówkiem an czele (jeden z domów sześcianów jest pokazowy, bodajże
pod numerem 82, warto zobaczyć), kanały, czerwony most i wszystkie wyspy,
pomnik upamiętniający drugą wojnę swiatową, kanały i knajpki nad nimi położone.
Co więcej – polecam również
jedzenie. Po takich rozkoszach jedzeniowych we Włoszech i Francji nie
spodziewaliśmy się wiele, a jednak.. po prostu brak słów, pakujcie się i w
drogę jeśli macie jeszcze kilka dni urlopowych w zanadrzu!
I koniecznie proszę pochwalić się
zdjęciami z wysp, my zwiedziliśmy tylko kilka. A jest jedna z oceanarium, na
innej natomiast zachowały się podobno dwa budynki z czasów drugiej wojny
światowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz