Czyli co można robić w czterech
ścianach nie zaliczając dnia do straconych.
Wiosna i lato to pory roku
niesprzyjające domatorstwu. Jednak gdy tylko temperatura spada poniżej 10
stopni, czyli ja wyjmuję kożuch :),
przesiadywanie w domu staje się dla mnie spełnieniem marzeń. Żeby jednak nie
było – nie przychodzę, wyjmuję chipsy i pstrykam pilotem od telewizora czekając
na najnowszy odcinek Kardashians. O nie!
Dom, mieszkanie, 4 kąty, choćby
nie wiem jakich były rozmiarów są polem do popisu dla wielu aktywności. Nasze
mieszkanko za duże nie jest, więc raczej nie potańczymy we dwójkę w
DanceCentral. Ale i tak możliwości wiele.
Od zawsze uwielbiałam puzzle,
niezależnie od tego czy układałam widoczek (traktowany zawsze jako trudniejszy
względem innych układanek) czy Kubusia Puchatka i Kłapouchego, nieważne czy
sztuk jest 100 czy 1000. To jest zawsze taki sam fun.
Rumikub jest podobny do scrubble,
opiera się jednak na liczbach. Dla mnie dużo przyjemniejsze spędzanie czasu niż
układanie słów.
Gdy Rafał ma czas i ochotę –
namawiam go na grę w karty: nieważne czy to tysiąc, czy brydż (na sucho
niestety, bo we dwójkę).
Do winka lubimy pośmiać się przy
tabu. Gra jest fenomenalna. Jedna osoba ma za zadanie naprowadzić swoją drużynę
na hasło nie używając słów wymienionych pod hasłem. Ubaw po pachy!
Jeśli nikt nie chce ze mną pograć
– niestety czasem tak się zdarza :),
zabieram się za swoje własne przyjemności. Piekę coś słodkiego, rozwiązuję
sudoku lub krzyżówki albo sięgam po książkę. A tych ostatnio mi się nazbierało
i muszę nadrobić zaległości. Na szczęścia pora roku temu sprzyja.
Obecnie jestem na etapie czytania
Nielegalnych, książki opisującej Włochy, a w między
czasie mój ulubiony Coben wydał kolejną pozycję (muszę się w nią jak
najszybciej zaopatrzyć).
Niedawnymi moimi wyczynami
kucharskimi były jagodzianki, tarta malinowa i ciastka czekoladowe (na które przepis
podała mi moja 14-letnia siostra!! )
Jak mam za dużo energii, a ujścia
jej brak – odpalam gry na kinecta, Dance Central lub Kinect Adventures i po
godzinie opadam z sił.
Zawsze też mogę zrobić coś
własnego – ostatnio album dla mamy i pocztówki urodzinowe. Chciałabym jeszcze
zrobić ozdoby świąteczne i obraz (akurat znalazłam wolne miejsce w mieszkaniu :) ). Zdolności plastycznych u mnie brak, więc to
będzie duże wyzwanie!
A niedawno zakupiona płyta Janis
Joplin przywołuje ciepłe chwile i nastraja do twórczego działania. Przynajmniej
mnie :)