Bolonia, jak można wszędzie
przeczytać, jest pomarańczowym miastem, jego zabudowa jest w tym samym kolorze,
jedynie odcienie są różne. Znajdują się tu dwie krzywe wieże, z których jedna
jest dostępna do zwiedzania. Okolica nie jest powalająca, ale zobaczyć warto,
są faktycznie krzywe.
Co ciekawe, centrum miasta można zwiedzić prawie całkowicie pod dachem. Rano na placu Montenegra jest również targ. Spodziewałam się targu staroci, zastałam nasz dawny stadion Europa, więc raczej szkoda marnować czas. Polecam również zobaczyć kościół św. Szczepana, może dlatego że mi nie udało się tego zrobić – składa się podobno z sześciu klasztorów. Z zewnątrz nie jest to widoczne, otwarty jest oczywiście z przerwami w ciągu dnia, więc co przychodziliśmy – było zamknięte.
Co ciekawe, centrum miasta można zwiedzić prawie całkowicie pod dachem. Rano na placu Montenegra jest również targ. Spodziewałam się targu staroci, zastałam nasz dawny stadion Europa, więc raczej szkoda marnować czas. Polecam również zobaczyć kościół św. Szczepana, może dlatego że mi nie udało się tego zrobić – składa się podobno z sześciu klasztorów. Z zewnątrz nie jest to widoczne, otwarty jest oczywiście z przerwami w ciągu dnia, więc co przychodziliśmy – było zamknięte.
Warto powłóczyć się uliczkami,
odnajdując w każdej z nich zakamarki niedostępne w żadnym innym miejscu. Tylko
tu widziałam sklep rybny, w którym
wystrojeni wieczorem goście zajadali to, co można kupić podane ad hoc przy
butelkach szampana. Nikomu nie przeszkadzał zapach ryb, wręcz przeciwnie.
Tu doświadczyłam restauracji otwartych do 12 i od 19.30 do 22, w którym dwie minuty po otwarciu wieczorem wszystkie stoliki są zajęte. Jedząc, człowiek dowiaduje się dlaczego. Tu warto spróbować tortellini, tortelloni, makaronu z sosem ragu (przez nas zwanym bolońskim), anrtykota, wina lambrusco (włoskie wino musujące, tanie a dobre), owoców i warzyw (pomidory, winogrona), szynek wolnodojrzewających no i przede wszystkim lodów. Nieważne miejsce, nieważny smak – zapewniam, że wszystkie będą pyszne.
Tu doświadczyłam restauracji otwartych do 12 i od 19.30 do 22, w którym dwie minuty po otwarciu wieczorem wszystkie stoliki są zajęte. Jedząc, człowiek dowiaduje się dlaczego. Tu warto spróbować tortellini, tortelloni, makaronu z sosem ragu (przez nas zwanym bolońskim), anrtykota, wina lambrusco (włoskie wino musujące, tanie a dobre), owoców i warzyw (pomidory, winogrona), szynek wolnodojrzewających no i przede wszystkim lodów. Nieważne miejsce, nieważny smak – zapewniam, że wszystkie będą pyszne.
A to co warto sobie kupić? Na
pewno pesto, oliwa z oliwek, ocet winny, makarony i oczywiście wina, wina,
wina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz