Kto ogląda Friendsów, ten zna
album ślubny Moniki. Kto nie zna – niech żałuje i jak najszybciej nadrobi
zaległości (do tego serialu będę wiele razy wracać ;-)) . Na wzór Moniki –
postanowiliśmy zrobić takowy dla siebie, spisując wszelkiego rodzaju pomysły.
Wiadomo jak to jest – gdy już się dzieje, człowiek zapomina o wielu czadowych
rzeczach, na które wpadł „przy okazji” a których niestety nigdzie nie
zanotował. Album ślubny jest na to
rozwiązaniem. Nie musicie być w trakcie przygotować, być po oświadczynach –
właśnie tym lepiej, jak to się jeszcze nie wydarzyło. Ważne, żebyście oboje
tego chcieli i o tym uczciwie mówili. Wtedy tworzycie takie cudo i spisujecie
wszystkie za i przeciw. Potem – gdy nadejdzie odpowiedni czas – wyjmujecie
album i większość okazuje się już obmyślana :)
Jestem osobą w gorącej wodzie
kąpaną, więc jak tylko postanowiliśmy – zaczęłam działać. Nie miałam możliwości
kupna albumu wyspecjalizowanego do tego typu zadań, dlatego kupiłam zwykły koło
zeszyt B5 i tam spisywaliśmy nasze pomysły.
Wczoraj jednak na zakupach wpadł
w moje dłonie właśnie taki album – wymarzony! Nie zwlekając, postanowiłam że
będzie nasz.
Tak też, od razu po powrocie do
domu, przenosiłam nasze pomysły z jednego zeszytu do drugiego i powstało
poniższe dzieło. Na razie przeniosłam 1/3 treści, ale już niedługo weekend przed
nami !!