Majówkę spędziliśmy aktywnie, ale w gronie rodziny i
najbliższych znajomych, dlatego jestem tak wypoczęta. Zaczęło się od egzaminu w
sobotę rano, który zdałam (dobrze, że się za dużo nie uczyłam bo trafiłam na „swoje”
pytania). Potem wyjazd do rodziny, do znajomych, z przyjaciółmi na działkę, kolejni znajomi, maraton filmowy w domu i pyszne żarcie. I ciągły grill, piwo i wino w przerwach.
Okazało się, że tego było mi trzeba!
Nawet krótkie spanie, brzydka pogoda i niewzięcie kilku
istotnych rzeczy (m. in. prezentu urodzinowego dla Rafała) nie popsuły mojego
humoru. Chociaż było blisko :)
Dlatego ze zdwojoną energią i nie mniejszą niestety ilością
obowiązków, ale dłuższym dniem nadrabiam kwiecień. I czerwiec, kiedy to będę w
Stanach babe :)! :)!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz