Praca jest ciężka, to wie każdy :) Dlatego po pracy
dobrze jest się zresetować zwłaszcza gdy ma się z kim. Zwykle ze znajomymi chodziliśmy do
lokali, w których ktoś już kiedyś był. Tym razem postanowiliśmy pójść do
restauracji nieznanej nikomu z nas. I tak trafiliśmy do Smaków Warszawy. Stoliki
przystrojone, eleganckie nakrycia na stole i karta dań – w końcu!: krótka,
zwięzła, a jednak wiele dań do spróbowania. Było nas troszkę osób, więc i dań
się nazbierało.
Na naszym stole pojawiły się m. In.
wątróbka w sobie malinowym, smażona kaszanka, pikantne krewetki, kremowa zupa
rybna, pierogi z kaczki na musie grzybowym, pyzy ziemniaczane oraz salatka
Smaki Warszawy :)
Oczekując na dania każdy z nas
patrzył za talerzem z ciachem, ciachem za którym by człowiek w ogień skoczył, a
który kelner przyniósł dla Pani z sąsiedniego stolika. Wtedy zrozumiałam, że na
samym daniu się nie skończy, że trzeba będzie wrócić i spalać te tony kalorii,
ale jak to mówiła moja ciocia – raz dupie bal! Torty bezowe rulet i to pod każdą
odmianą.
Jeden minus za toaletę
niedostosowaną do osób niepełnosprawnych. Więcej grzechów nie pamiętam.
p.s. Zdjęcia były robione ajfołnem trójką więc ich jakość nie
napawa mnie dumą, ale lepszy rydz niż nic
p.s.2. Nie każdego zdążyłam powstrzymać przed spróbowaniem,
więc szcztućce i nadgryzione krewetki niech nie odstraszają, to znak że
smakowało :)
Mój ulubiony wpis ;)
OdpowiedzUsuń