środa, 30 stycznia 2013

Monako

Do Monako nie jechaliśmy autem, tylko zatrzymaliśmy się w Cannes i pojechaliśmy pociągiem. Warto było, chociażby by zobaczyć ten dworzec w marmurze..
Monte Carlo jest wbrew usytuowaniu dostosowane do osób nuiepełnopsrawnych i rodziców z dziećmi – w całym mieście znajduje się sieć wind łączących ze sobą górne i dolne zabudowania.
Miejsce słynie oczywiście z kasyna, ale ma również piękne Stare Miasto z wąskimi uliczkami i ogrodami.
Jest to bajka, w której króluje przepych, wszystko wydaje się nierealne, w centrum handlowym wiszą żyrandole z prawdziwego kryształu, a przed kasynem stoją auta, których w życiu nie widziałam w takiej ilości.
























poniedziałek, 28 stycznia 2013

Biosfeera


Lubię zdrowe jedzenie, w Polsce kojarzone jest ono z wegetarianizmem trochę niesłusznie, ale jeśli jakaś restauracja oferuje nieprzetworzone posiłki, są one zwykle bezmięsne.

Chcąc uspokoić nasze żołądki po cały tygodniu postanowiliśmy w niedzielę posilić się w Biosfeerze.

Wystrój zbyt krzykliwy, spodziewałam się uspokajających odcieni zieleni i bieli, ale nie przeszkadzało mi to w odbiorze knajpki. Menu zawiera wiele pozycji, wszystkie mnie ciekawiły choć zdziwiłam się dużą ilością dań smażonych (raczej byłam przygotowana na pieczone bądź gotowane potrawy). W karcie była podana informacja, iż wszystko jest świeże, nie mają mikrofali, więc proszą o cierpliwość w oczekiwaniu na dania Super – chętnie poczekam na zdrowe jedzonko, zwłaszcza jeśli zostałam o tym wcześniej poinformowana. Jak tylko przeczytałam kartę, pomyślałam że tu warto robić comiesięczne „zamykania miesiąca” czyli nasze firmowe spotkania. Naprawdę fajny lokal z przystępnymi cenami.

Długo zastanawialiśmy się nad wyborem, co skosztować ale w końcu podjęliśmy decyzje. Padło na barszcz czerwony z pasztecikami oraz krem grzybowy. Na drugie danie Green Light oraz Cukiniowy cymesik, a do picia Acai smoothie, imbir hot oraz miód malina.

Zdjęcia chyba swoje oddają, więc za dużo nie skomentuję, ale – koktajl i zupy rewelacyjne, naprawdę polecam. Jednak reszta zostawia wiele do życzenia - moja herbata była ostra(!), Cukiniowy Cymesik zawierał jednego pomidora koktajlowego a nie jak mylnie podaje menu – wiele, a makaron był z paczki, sztuczny w cholerę.

Sieciówką, w której jadałam slowfood było Green Way i przyznam się, że byłam zachwycona, jakie cuda można zrobić z warzyw, jajka, mąki. Co najmniej tego samego spodziewałam tutaj – wyszłam zawiedzona na maxa, z bolącym brzuchem marząc o miętówce lub rumianku dla uspokojenia żołądka.

p.s. Gości dużo nie było (zajęte 4 stoliki oprócz nas), na rachunek czekaliśmy wieki, więc nie wiem jak by to wyglądało przy restauracji pełnej ludzi. Szczerze mówiąc nie mam ochoty się przekonywać.




niedziela, 27 stycznia 2013

Tatry 2013


Kiedyś bywałam tam częściej, a dokładniej każdej zimy i każdego lata. Z czasem, z wiekiem, z ilością spraw częstotliwość odwiedzin zmalała, ale uczucia pozostały – kocham Tatry i uwielbia tam wracać, niezależnie od pory roku.

Tej zimy wyciągnął mnie brat do Małego Cichego na deskę. On jeździ świetnie, ja miałam się uczyć. Jak się jednak okazało oboje lubimy chodzić po górach i to zamieniło nasz wyjazd z superandzkiego na odjechany.

W ciągu 3 dni odwiedziliśmy Zakopane (prezenty of kors zaliczone), popływaliśmy w termach w Białce Tatrzańskiej, pozjeżdżaliśmy na stoku, odwiedziliśmy Słowację i poszliśmy na Morskie Oko. Niestety nie udało się zwiedzić Kościeliskiej czy pójść na Gęsią Szyję, ponieważ jednego dnia padał deszc (kiedy w pozostałcyh rejonach Polski nawalał śnieg..). Ale wszystko przed nami

Przy okazji polecam stok w Małym Cichym, instruktora Staszka i zachód słońca w Zakopcu.
p.s. Mój brat jeździ świetnie, ale pewnie nie zgodził by się na pokazanie zdjęć, więc stok tylkoz  daleka :)

A tak wyglądały Tatry zimą 2013 roku:













poniedziałek, 14 stycznia 2013

Luksemburg


Miasto, które w opowiadaniach, można podzielić na dwa mniejsze – górna część z zabudową nowoczesną oraz Parlamentem Europejskim oraz Stare Miasto w dole.

Luksemburg nas z jednej strony zachwycił przepychem i bogactwem - drogie butiki, restauracje, markowe kosmetyki z najwyższej półki. Z drugiej zaś urzekł francuskim klimatem uliczek i kamienic, ukrytych parków, mostem z torami kolejowymi oraz pozostałościami twierdzy Luksemburg.

Spędziliśmy tam dwa dni i w żadnym momencie się nie nudziliśmy.

p.s. Dla rodzin z wózkami – z nowej części miasta do starej można zjechać windą zlokalizowaną przy instytucjach europejskich. Warto skorzystać, bo na dole jeszcze można się zmęczyć.