Nigdy nie lubiłam jabłek w innej
postaci niż świeże, pieczone, smażone, gotowane były dla mnie nie zjadliwe.
Szarlotka była tego wyrazem – nigdy ani kęsa.
Dawniej ogólnie miałam podejście,
że co własnej roboty to gorsze (wolałam ciastka ze sklepu niż ciasto domowej
roboty). Teraz jestem po kompletnie drugiej strony i niczemu ze sklepu nie
ufam, a najchętniej bym jadła wszystko zrobione też przed posiłkiem. Grzechy
młodości… :)
Za szarlotką dalej zbytnio nie
przepadam, ale mój Rafał tak, dlatego polowałam na najlepszy przepis ever. Chyba
mi się udało takowy zdobyć. Ostatnio ciasto wyszło za tłuste, następnym razem
będę robić spód jak do pleśniaka. Jak wyjdzie jeszcze :) lepsze to dorzucę.
A o to moja szarlotka:
- 3 szklanki mąki
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 szklanka drobnego cukru
- 1 cukier wanilinowy
- 250 g zimnego masła roślinnego (może być masło lub margaryna)
- 4 jajka
- 2 kg jabłek (po obraniu)
- około 12 łyżeczek cukru
- 1 cukier waniliowy
- 1 łyżeczka cynamon
- Obieramy jabłka, kroimy w kostkę (nie ucieramy na papkę), wrzucamy na patelnię, dodajemy cukier zwykły i waniliowy, cynamon i smażymy.
- Przesiewamy mąkę z proszkiem do pieczenia, dodajemy ¾ szklanki cukru, cukier waniliowy i masło. Siekamy nożem. Dodajemy 3 żółtka i 1 całe jajko. Ciasto ugniatamy, dzielimy na 2 części i wkładamy owinięte w folii do lodówki (ok. 1h).
- Po wyjęciu ciasta, rozwałkowujemy jedną część (najlepiej pomiędzy papierem do pieczenia) i przekładamy do prostokątnej formy. Wstawiamy do lodówki.
- Białka z 3 jajek ubijamy na sztywną pianę, dodajemy stopniowo ¼ szklanki cukru, aż piana będzie sztywna.
- Nagrzewamy piekarnik do 175 stopni. Na ciasto kładziemy jabłka, ubitą pianę i następnie drugą część ciasta. Ja zawsze robię na wzór amerykańskiego apple pie w kratkę. Pieczemy godzinę.
Wychodzi pychotka, do polecenia dalej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz